29 May 2015
May 29, 2015

Prezent urodzinowy

0 Kommentare

Nadszedł  wyczekiwany 12 sty maja dzień wyjazdu do Hiszpanii nad rzekę Ebro . Nasza pierwsza ekipa składa się z pięciu wędkarzy  – Tomek (Hipek), Arek (Niano30), Neil O’Brain, Czarek i ja. W Barcelonie zameldowaliśmy  się po godzinie 20:30 od razu przywitała Nas bryza ciepłego powietrza , jeszcze tylko wynajęcie samochodu i ruszamy bo przed Nami 270 km do Polskiej bazy Fishing Planet w okolicach miejscowości Caspe . Już na lotnisku robiliśmy pozytywne wrażenie elegancko ubrani w ubrania sponsorowane przez firmę MatrixFishing.eu oraz The Wall Press które ufundowały dla Naszej piątki koszulki z nadrukiem oraz polary ( pełna profeska ) więc czas w drogę . Za sterami Naszego rybo busa zasiadł Tomek ( co on się miał z Nami )

 

 

 

 

Po godzinie 01:00 w nocy dotarliśmy do celu , gdzie na Nas czekał kierownik ośrodka Alojz oraz mój wędkarski brat z Hiszpanii Kike ( przewodnik z bazy ) jak wiadomo noc już była krótka więc posiedzieliśmy troszkę , posłuchaliśmy opowieści co się dzieje nad rzeką , że karp jeszcze się trze , że sum prawie zakończył tarło . Czas szybko leciał naładowani pozytywną mocą nie mogliśmy się doczekać kiedy wypłyniemy na ryby !

 

 

Rano jeszcze tylko zakupy w pobliskim mieście Caspe i tak jak założyliśmy wypływamy na mały rekonesans , płyniemy w miejsce dobrze mi znane z poprzednich wyjazdów i postanawiamy po spinningować troszkę . Początek bardzo cichy , słonko przygrzewa ( 28’ stopni ) nic się nie dzieje kilka podbić ale bez ryby , kiedy postanawiamy że będziemy opuszczać zatoczkę u mnie jest branie i melduje się sandacz 78 cm , gęba się cieszy kilka fotek i ruszamy aż tu nagle widzimy Czarek coś tam targa , a może inaczej coś Czarkiem targa po łodzi , podpływamy po paraboli kija widzę że to nie jest sandacz a sum  . Adrenalina idzie do góry jest dobrze pierwszy dzień na wodzie ledwo 2 godziny i cos już siadło , kilka wskazówek dla Czarka jak holować rybę i w końcu ukazuje się nam pod powierzchnią biały w plamki ogon … Jest okrzyk radości Arek nagrywa wszystko na kamerze jest dobrze  Pomagam podebrać suma i szczęśliwie ląduje on w łódce , radość nie do opisania pierwsza taka ryba łowcy ..

 

 

 

 

 

Spływamy w kierunku bazy obławiają kilka miejscówek , ale bez kontaktu z rybą .. Czas na kolację a skoro świt śmigamy na wędkowanie stacjonarne ..
Nasza miejscówka była oddalona od bazy około 20min płynąc łodzią , ale nic strasznego po to przecież tu przyjechaliśmy . Zestawy przy pomocy Naszego przewodnika Kikego wywiezione , obozowisko zrobione teraz czas na brania ..

 

 

O dziwo pogoda zaczęła szybko się zmieniać spokojna rzeka Ebro zaczynała się „ pienić „ nie wróżyło to nic dobrego . Podjąłem decyzję że spływam na bazę , ale chłopaki postanowili pozostać i to był błąd bo w nocy rozpętało się małe „piekło „ wiatr w granicach 70km/h miejsce odcięte od świata ale przetrwali noc i z rana po wielkich trudach spłynęli do bazy . Pogoda nie wróżyła nic dobrego okazało się że mamy przymusowy dzień a nawet półtora odpoczynku , przewodnik oraz kierownik bazy nie zezwalali na wypływanie ze względu na bezpieczeństwo Nasze ..

 

 

Więc nadszedł czas na odwiedzenie pobliskiego miasta Caspe , troszkę pozwiedzaliśmy stare budownictwo , potem jakiś kebab i zimne pifko i powróciliśmy na bazę

 

 

 

 

 

 

Dojechali do Nas Krzysiek i Sławek również z Irlandii i ja z nimi wybrałem się na nockę oraz Kike , po pierwszej godzinie od wywiezienia zestawów , zanęceniu pelletem 20mm na każdy zestaw idzie około 3-4 kg i czekamy . W godzinach wieczornych branie ma Sławek i jest walka i oczywiście adrenalina , hol jest długi ponieważ zestawy z Kike wywoziliśmy na około 210metrów od brzegu . Sławek ma okazję zobaczyć że holowanie suma z takiego dystansu jest lepsze od siłowni , w końcu na macie melduje się sum o wadze 60kg wielkie brawa bo to pierwsza taka ryba Sławka , całus i z powrotem do wody .

 

 

Tak wyglądały Nasze zestawy karpiowe .

 

 

Przysmak potworów z Ebro – Pellet Halibut 22 mm

 

 

 

 

 

W nocy mamy kilka brań ale bez ryby , natomiast rano na Krzyska karpiowej wędce którą zaciąłem nie wytrzymuje zestaw i tracimy po holu najprawdopodobniej ładnego karpia . Później doławiam suma o wadze 70kg i długości 206cm .. Krzysiek w południe łowi jeszcze taką dobrą 40stkę i następuje czas pakowania i zjazdu na bazę . Chłopaki łowią ładne karpie dowiaduje się od Tomka na innej miejscówce oraz Neil łowi suma takiego dobrego 40staka , wiec jest dobrze ..

 

 

 

 

 

 

 

 

W między czasie jakies małe karpi się meldują a czas szybko upływa , dojeżdża kolejna ekipa z Irlandii Adam ( Adam82 ) , Marcin ( stówka ) , Maciek , Krzysiek i kilku chłopaków , wymieniają się z Nami miejscówką bo szkoda tak dobrze zanęconego miejsca pozostawić ( sam przez noc wrzuciłem 25kg pelletu ) .. Poniedziałek dzień przed wyjazdem robię sobie wolne od wędkowania , jakieś małe zakupy pamiątkowe a później totalny relax na basenie w bazie Fishing Planet .

 

 

 

 

Sponsorzy ubrań dla Teamu

 

 

 

 

 

Tomek kierowca Naszego Rybo bombowca 🙂 Dzięki Tomek

 

 

Wszystko co dobre szybko się kończy godzina 4:00 pobudka i ruszamy kierunek Barcelona i czas wracać do domu do moich kochanych dziewczyn .. Jak zawsze rzeka Ebra wiele mnie uczy , wiele pokazuje a Ja mam sentyment i wiem że tam wrócę . Chciałbym bardzo podziękować sponsorom , chłopakom za super towarzystwo , przewodnikowi super kumplowi Kike za pomoc i cenne porady oraz Polskiej Bazie Fishing Planet za świetną gościnę !!! a zapomniałbym oczywiście pani Jadzi za super obiady i śniadania PYCHA POLECAM!!! Do zobaczenia wkrótce …
Paweł Ładniak